Klienci low-costowi muszą oswoić się z myślą, że tanie latanie już było


Buzz, zarejestrowane w Polsce linie czarterowe należące do irlandzkiej grupy Ryanair, pomimo kryzysu wywołanego COVID-19, w ostatnich miesiącach powiększyły flotę o 20 samolotów. A od lipca br. de facto wróciły do normalnego działania sprzed pandemii. Sporo pomogły dwie transze finansowego wsparcia, które Buzz otrzymał od spółki-matki. Jednak - w związku z rosnącymi cenami ropy oraz opłatami nawigacyjnymi pobieranymi przez PAŻP - klienci low-costowi muszą oswoić się z myślą, że tanio już było...
- Przyszły rok będzie droższy. Pytanie tylko, o ile... Zależy to od tego, na jakim poziomie ukształtuje się cena za paliwo i na jakim poziomie zatrzyma się Polska Agencja Żeglugi Powietrznej  ze swoimi opłatami. Na pierwsze nie mamy wpływu, a drugie jest w rękach ministerstwa i rządu - mówi Michał Kaczmarzyk, prezes linii lotniczych Buzz, szef grupy Ryanair w Polsce.

Buzz to linie czarterowe bazujące w naszym kraju. Biznes tego przewoźnika opiera się - mniej więcej po równo - na obsłudze połączeń rozkładowych i czarterowych. 

Za pierwsze płaci Ryanair, a za drugie - touroperatorzy. Buzz szybko odbudował się po pierwszych lotniczych lockdownach w zeszłym roku - głównie dlatego, że loty jego samolotów (więc i załóg) były ułożone w ten sposób, że w jedną stronę obsługiwały klienta lecącego na wakacje, a w drugą przelot tego samego dnia odbywał się z klientami, którzy szukali oferty typu city break (czyli typowej oferty Ryanaira).

- Wbrew pozorom, biznes lotniczy za tym stojący jest bardzo podobny. Nie zmienia to faktu, że pasażerowie wspomnianych  lotów znacząco się od siebie różnią, jeśli chodzi o city breaki i loty czarterowe - dodaje Kaczmarzyk.

Taki model pozwala zaoszczędzić maksymalnie ile się da, ale też – jak się okazuje – zarobić niemało.  
- Nam, całe szczęście, kasy nie brakowało... A to ze względu na wsparcie, które otrzymywaliśmy przez cały trudny okres od naszego właściciela – Ryanair. Tak naprawdę od lipca ruch wrócił. W związku z tym cash flow się zdecydowanie poprawił. Myślę, że to się utrzyma do końca sezonu zimowego. W przyszłe lato powinniśmy wrócić do poziomów przynajmniej roku 2019 - wyjaśnia szef linii.

Cała grupa Ryanair kupiła w ostatnim czasie 210 samolotów. Polska spółka zwiększyła posiadanie z 32 samolotów w 2019 roku do 52 obecnie. Żeby było taniej – wszystkie są takie same.

- To znak, jak nasz biznes będzie rozwijał się w Polsce - chwali potencjał kierujący liniami Buzz. Przyszły rok to pewna już, drastyczna podwyżka opłat terminalowych dla przewoźników, które pobierać będzie Polska Agencja Żeglugi Powietrznej. Najwięcej "po kieszeni" dostaną ci, którzy latają z i do lotnisk poza Warszawą.

To pieniądze, które mają podreperować stan finansów PAŻP (ta nie była w stanie zarabiać podczas lotniczego lockdownu Europy w ubiegłym roku).

Kilka dni temu Urząd Lotnictwa Cywilnego, który reguluje kwestię pobieranych przez PAŻP opłat, zweryfikował plany i poinformował linie lotnicze, że od 1 stycznia zapłacić będzie trzeba - zamiast 70 proc. podwyżki dla regionów - „tylko” o 40 proc. więcej.

- Zmieniły się prognozy Eurocontrolu, jeśli chodzi o zakładany ruch w przyszłym roku. Są lepsze, gdyż tego ruchu wykazano więcej. Przez to te stawki opłat spadły. To nie zmienia faktu, że to tylko ruch na poziomie prognoz Eurocontrolu... Natomiast żadnego ruchu ze strony budżetu państwa w tym projekcie nie ma - ocenia prezes linii lotniczych Buzz i szef Ryanaira w Polsce.  (wnp.pl)

Komentarze