W kwietniu niemiecka linia lotnicza TUI fly otrzymała dostęp do kredyty pomostowego w wysokości 1,8 mld euro. Teraz okazało się, że jest to zbyt mało.
Linia prowadzi więc rozmowy z niemieckim Gospodarczym Funduszem Stabilizacyjnym o nowym pakiecie pomocowym. Tym razem ma to być 1,2 mld euro.
Jednocześnie przewoźnik, który tak jak większość europejskich linii lotniczych musiał w połowie marca uziemić praktycznie całą flotę, zabrał się za ostre cięcie kosztów. — przyznał Marek Andryszak, prezes TUI na Niemcy w rozmowie z „ Frankfurter Allgemeine Zeitung" (FAZ) .
TUI fly ma w swojej flocie 35 Boeingów 737 i zamierzał tę liczbę zwiększyć do 39, ale te plany się nie powiodły z powodu kryzysu w Boeingu spowodowanego uziemieniem B737 MAX. Kiedy wybuchła pandemia Covid-19 okazało się, że TUI fly Germany ma za dużo nie tylko samolotów, ale i pracowników. Przewoźnik zatrudnia ok 2 tys. osób, w tym 1400 pilotów.
Będą także zmiany w siatce. Z tego powodu linia zrezygnowała z postawienia 2 Dreamlinerów na lotnisku w Duesseldorfie. Kolejnym kłopotem będzie powrót maszyn, jakie TUI wypożyczył niskokosztowej linii z Grupy Lufthansy – Eurowings.
Z pozytywnych wiadomości jest ta, że linia porozumiała się z Boeingiem w sprawie odszkodowania za uziemienie MAX-ów, a Amerykanie zgodzili się również na opóźnienie przynajmniej o 2 lata dostaw B737 MAX. Zresztą i tak nadal nie wiadomo, kiedy te maszyny będą mogły wrócić do latania w Europie. Ostatni termin, to późna jesień 2020. Niemcy otrzymali również gwarancje wypłat odszkodowania w gotówce oraz zniżek przy zamówieniach nowych maszyn.
Kłopoty ma nie tylko TUI fly, ale i cały TUI, który w tej chwili jest największym touroperatorem w Europie. Kryzys Covid-19 zmusił firmę do obniżenia kosztów o 30 proc. i zwolnienie 8 tys. pracowników – poinformował TUI w maju. Przy tym odbudowa europejskiej branży turystycznej ma potrwać kilka lat.
Źródło: rp.pl
Komentarze
Prześlij komentarz