Piloci Boeinga 737 Max szkolili się na iPadach

Eksperci badający czarne skrzynki Boeinga 737 MAX, który 10 marca rozbił się w Etiopii, skłaniają się do opinii, że do katastrofy przyczynił się wadliwie działający system ochrony przez przeciągnięciem. Tymczasem amerykańscy piloci twierdzą, że nie mieli pojęcia o jego istnieniu. Według ekspertów francuskiej agencji badania wypadków lotniczych (BEA) katastrofa samolotu Boeing 737 MAX, który 10 marca rozbił się w Etiopii, ma wiele wspólnego z podobną, październikową tragedią. Coraz więcej wskazuje na to, że przyczyną obu katastrof był zbyt duży kąt natarcia spowodowany prawdopodobnie przez wadliwy system ochrony przez przeciągnięciem. Tymczasem coraz więcej pilotów stwierdza, że nie miało pojęcia o istnieniu systemu, który mógł zawieść w obu feralnych lotach - donosi " New York Times" . Potwierdzają się tym samym doniesienia, które pojawiły się już w zeszłym roku. Po pierwszej katastrofie 737 Max rzecznik amerykańskiego stowarzyszenia pilotów Allied Pilots Association (APA) Dennis Tajer w rozmowie z " Seattle Times " przyznał, że szkolenie pilotów, którzy przesiadali się na maszyny boeing 737 Max, składało się z nieco ponadgodzinnej sesji na iPadzie, bez używania symulatora lotów. Tajer przyznał też, że piloci nie wiedzieli o tym, że w modelach Max wykorzystywany jest specjalny system MCAS stabilizujący pozycję samolotu. 
"Seattle Times" przywołuje wpisy pochodzące z forum dla pilotów.
,, Nie mieliśmy żadnego pojęcia o tym, że MCAS w ogóle istnieje. Instrukcja o nim nie wspomina. Każdy, kto pilotował 737 musiał przejść szkolenie wyjaśniające różnice pomiędzy MAX-em a poprzednim modelem, ale nikt nigdy nie wspominał o systemie.
- stwierdza jeden z pilotów.
,, Latam samolotami Max-8 kilka razy w miesiącu od niemal roku i wciąż się zastanawiam czego jeszcze o nich nie wiem.
- dodaje drugi. 
Boeing w wydanym oświadczeniu zapewnia, że system MCAS, w który są wyposażone maszyny 737 Max, spełnia wszystkie wymagania certyfikacji.   (gazeta.pl)

Komentarze