Kolejne doniesienia po katastrofie samolotów B737 MAX 8

Agencja podjęła tę decyzję w wyniku procesu gromadzenia danych i nowych dowodów zebranych na miejscu i przeanalizowanych dzisiaj – w ten lakoniczny sposób Federalna Administracja Lotnictwa USA (FAA) poinformowała o uziemieniu B737 MAX. Amerykanie byli ostatnimi na świecie, którzy się na to zdecydowali. Wczoraj pisaliśmy o liczonych w dziesiątkach miliardów dolarów stratach Boeinga na nowojorskim parkiecie. Decyzja FAA i oświadczanie samego producenta, w którym po raz kolejny zapewniono o „pełnym zaufaniu”, ale i „kierowaniu się chęcią zapewnienia wszelkich możliwych środków bezpieczeństwa oraz w celu umocnienia zaufania pasażerów do bezpieczeństwa tych samolotów”, spadki notowań giełdowych wyhamowały, a potem ceny akcji nieco wzrosły. To pokazuje, że inwestorzy bardziej obawiali się latających MAX-ów niż strat wynikających z ich uziemienia. Po środowej decyzji Kanadyjczyków, którzy do tego czasu byli obok Amerykanów jedynymi zdecydowanymi trzymać MAX-y dalej w służbie, nowych modeli Boeinga używali tylko przewoźnicy amerykańscy i narodowe linie Panamy. Tę farsę przerwał Donald Trump, który nakazał uziemienie ostatnich MAX-ów. Teraz pojawia się pytanie, co z nowo produkowanymi maszynami. – Kto przyjmie dostawę samolotu, z którego nie może korzystać? – pyta retorycznie w tekście Reutersa anonimowy ekspert finansowy zajmujący się rynkiem lotniczym. Boeing produkuje 52 MAX-y miesięcznie. Wcześniejsze przewidywania mówiły o tym, że amerykańska korporacja w czerwcu tego roku zwiększy do 57 sztuk ilość najnowszych 737 przekazywanych kontrahentom. Wstrzymanie produkcji raczej nie wchodzi w grę. Boeing jeszcze w pełni nie poradził sobie z opóźnieniami, jakie wcześniej powodowali ich podwykonawcy, a zatrzymanie linii montażowych całkowicie zakłóci działanie łańcucha dostaw. Wobec tego nowe samoloty trzeba będzie magazynować. To niesie ze sobą koszta. Według szacunków analityków przytaczanych przez Reutera, każdy miesiąc uziemienia może kosztować Boeinga od 1,8 do 2,5 miliarda dolarów miesięcznie. To pieniądze, które nie wpłyną na konto firmy w związku z brakiem odbiorów. Z tym problemem producent sobie poradzi. W 2018 roku Boeing miał przychody na poziomie 101 mld dolarów i 10,6 mld dolarów zysku. Tegoroczne prognozy są jeszcze lepsze. Zabezpieczenie finansowe jest więc wystarczające, żeby pozwolić sobie na „zawieszenie” zysków, które spłyną szeroką falą, gdy skończą się uziemienia. Pytanie tylko, kiedy to nastąpi. Śledztwa w sprawie katastrof lotniczych nie należą do łatwych spraw zamykanych po kilku miesiącach. Najgorszym scenariuszem dla producenta jest utrata długoterminowych kontraktów. To jednak obecnie jest mało realne. Airbusy A320neo, bezpośredni rywal B737 MAX, już teraz mają bardzo duże opóźnienia w produkcji. W październiku zeszłego roku firma miała w portfelu zamówień 7 386 odrzutowców różnego typu, co przy ówczesnych mocach produkcyjnych oznaczało konieczność pracy tylko na rzecz tych kontraktów przez dziewięć kolejnych lat. Teraz sytuacja wygląda trochę lepiej. Poprawiono tempo produkcji oraz zaczęto przyjmować mniej zamówień. Trudno oczekiwać, żeby teraz Airbus zdecydował się na dużą ilość nowych kontraktów, a linie na wieloletnie oczekiwania.

Komentarze