67 osób zostało w poniedziałek dyscyplinarnie zwolnionych z powodu nie
przystąpienia do pracy w związku z ich uczestnictwem w nielegalnym
strajku w PLL LOT- poinformował prezes spółki Rafał Milczarski. Dodał,
że to "smutna, ale konieczna decyzja". Zdaniem związkowców, zwolnienia
te są nielegalne.
Od ubiegłego czwartku związkowcy w PLL LOT prowadzą strajk, który polega na nie podejmowaniu przez nich czynności służbowych.
"Nie ma tolerancji na narażanie spółki na straty, bo odbywa się to
kosztem innych pracowników i naszych pasażerów, od których zaufania
zależy egzystencja i przyszłość LOT-u. Nie mieliśmy wobec tego innego
wyjścia. Zwolniliśmy dzisiaj dyscyplinarnie, ze skutkiem
natychmiastowym, 67 osób, które oświadczyły, że odmawiają wykonania
obowiązków służbowych, w związku z przyłączeniem się do tego
nielegalnego strajku. Zwolnienia te odbyło się w trybie prawnym,
umożliwiającym zrobienie tego bez konieczności konsultacji ze związkami
zawodowymi" - powiedział na poniedziałkowej konferencji prasowej
Milczarski. "Była to smutna, ale konieczna decyzja" - podkreślił.
Jak dodał, zwolnienia zostały wysłane drogą mailową do pracowników.
"Zwolnienie jest absolutnie skuteczne. W każdym z tych maili jest
certyfikowany podpis pracodawcy" - wyjaśnił.
Przekazał, że przedstawicielom zarządów dwóch związków zawodowych,
które organizują ten strajk, próbował osobiście wręczyć zwolnienie
dyscyplinarne. "Te osoby odmówiły przyjęcia i podpisania tych
dokumentów. Pomimo braku przyjęcia, te wypowiedzenia też zostały
skutecznie wręczone" - tłumaczył.
Milczarski wskazywał, że strajk jest nielegalny. "Przypominam, że
spółka otrzymała sądowe zabezpieczenie zakazujące przeprowadzenie tego
strajku. A więc strajk ten jest w całości nielegalny. Ze swej strony
zarząd spółki w wielu komunikatach - zarówno pisemnych, jak i w
rozmowach osobistych - wielokrotnie informował pracowników o
nielegalności tego strajku. Wielokrotnie również apelowaliśmy o to, żeby
się z tego strajku wycofać, co jeszcze do wczoraj mogło odbyć się bez
konsekwencji"- tłumaczył. Jak dodał, ma nadzieję, że liczba 67 osób
zwolnionych dyscyplinarnie jest ostateczną i że nie będą do grupy
kilkudziesięciu strajkujących osób przyłączać się inni.
Prezes LOT przekazał, że wśród tych 67 osób, dyscyplinarne zwolnienia
otrzymały stewardesy (ok. 70 proc.) - głównie starsze, czyli takie,
które mogą pełnić funkcję szefowej pokładu w trakcie lotu - jak i
piloci, w tym kapitanowie.
"Jest to tym bardziej smutne, że są to osoby, które zarabiają w
naszej spółce najwięcej. Starsze stewardesy w LOT zarabiają średnio
pomiędzy 9 a 11 tys. zł brutto miesięcznie. A kapitanowie dreamlinerów -
ich średnie wynagrodzenia przekraczają 30 tys. zł brutto miesięcznie" -
powiedział Milczarski. Jak dodał, część pracowników przebywa też na
zwolnieniach.
"Przez prawie cztery długie dni nadludzkim wysiłkiem udało się nam
utrzymać ciągłość operacyjną spółki, co oznacza, że żaden rejs w tym
okresie nie został odwołany ze względu na trwający nielegalny strajk. W
niedzielę, pod wieczór konieczne było odwołanie rejsu z Warszawy do
Toronto, a to oznacza szkodę wielkiej wartości przekraczającej 1 mln zł"
- powiedział Milczarski.
Przypomniał, że spółka ma prawo - w przypadku nielegalnego strajku -
dochodzić od - zarówno organizatorów, jak i uczestników nielegalnego
strajku - pokrycia szkód, które te działania wywołały. "Na chwilę obecną
szacujemy, że jest to co najmniej kilka milionów złotych" - dodał.
"Mam nadzieję, że ten strajk jak najszybciej się zakończy. Ale jestem
zmuszony prosić pasażerów o to, żeby mieli jeszcze dla nas trochę
cierpliwości. W spółce nad zachowaniem ciągłości operacyjnej pracowało i
pracuje 3 tysiące osób, względem kilkudziesięciu, które próbowały,
próbują nielegalną rewolucją doprowadzić do upadku LOT. Informuję, że to
się nie udało i nie uda" - zaznaczył.
Milczarski ponadto poinformował, że spółka podpisała w trybie
przewidzianym prawem wiążący i legalny regulamin wynagradzania z dwoma
związkami zawodowymi.
"Dzisiaj zakończył się trwający nieprzerwanie od 2013 roku spór
zbiorowy w spółce o regulamin wynagradzania. Zarząd podpisał dziś w
trybie przewidzianym prawem wiążący i legalny regulamin wynagradzania z
dwoma związkami zawodowymi: Związkiem Zawodowym Pracowników PLL LOT i
Związkiem Zawodowym NSZZ +Solidarność+. To bardzo dobra wiadomość dla
wszystkich naszych pracowników, którzy kontynuują swoją pracę, mogą mieć
pewność co do bezpieczeństwa swego zatrudnienia i mieć pewność, że LOT
będzie dalej się rozwijał z korzyścią dla wszystkich osób, które w LOT
pracują i z LOT współpracują" - powiedział Milczarski.
Szef LOT dodał, że mimo iż regulaminu nie podpisały dwa związki
działające w LOT - Związek Zawodowy Personelu Pokładowego i Lotniczego
(ZZPPiL) oraz Związek Zawodowy Pilotów Komunikacyjnych PLL LOT - to
"jest on prawnie obowiązujący". "Te dwa związki utraciły statut
zakładowych organizacji związkowych na skutek istotnych niedopełnień
obowiązków, które nakłada na nie prawo. W związku z powyższym my zgodnie
z prawem podpisaliśmy regulamin wynagradzania z obecnie
reprezentatywnymi największymi organizacjami związkowymi" - wyjaśnił.
Prezes przekazał, że "jest to regulamin, nad którym wiele lat
pracowaliśmy. Uwzględnia on różne, korzystne dla pracowników rozwiązania
i zapewnia stabilną możliwość dalszej pracy, rozwoju wszystkich grup
zawodowych".
Związkowcy na zorganizowanej konferencji prasowej przekazali, że te
zwolnienia dyscyplinarne są nielegalne i ze złamaniem prawa, ponieważ -
ich zdaniem - nie odbyły się konsultacje ze związkami zawodowymi.
Związkowcy domagają się "pilnej interwencji" premiera Mateusza
Morawieckiego, jak również przywrócenia do pracy zwolnione
dyscyplinarnie osoby oraz dymisji prezesa Milczarskiego.
Strajk zorganizował Międzyzwiązkowy Komitet Strajkowy, polega on na
dobrowolnym, powszechnym powstrzymaniu się od pracy przez protestujących
pracowników. Międzyzwiązkowy Komitet Strajkowy został wybrany spośród
zarządów dwóch reprezentatywnych związków zawodowych: Związku Zawodowego
Personelu Pokładowego i Lotniczego (ZZPPiL) na czele z Moniką Żelazik
oraz Związku Zawodowego Pilotów Komunikacyjnych PLL LOT, którego
przewodniczącym jest Adam Rzeszot.
Związkowcy domagają się przede wszystkim przywrócenia do pracy
przewodniczącej ZZPPiL Moniki Żelazik, która została dyscyplinarnie
zwolniona z pracy. (PAP)
Komentarze
Prześlij komentarz