83 lata temu kpt. Skarżyński przeleciał nad Atlantykiem

Bez łodzi ratunkowej, spadochronu i radia, za to w odświętnej marynarce – w 1933 roku kapitan Stanisław Skarżyński jako pierwszy Polak przeleciał nad Atlantykiem. W polskim samolocie RWD-5bis pokonał 3852 kilometry z Saint Louis w Afryce Zachodniej do Maceió w Brazylii. 
 
Ważący niespełna 450 kilogramów RWD-5bis jest najmniejszym samolotem, jaki do tej pory pokonał Atlantyk. Wieczorem 7 maja 1933 roku na lotnisku Saint Louis w Senegalu kpt. Stanisław Skarżyński zatankował 700 litrów benzyny do niewielkiego polskiego samolotu sportowego RWD-5bis. Spakował mapy, dokumenty, przybory toaletowe oraz bieliznę. O jedenastej wieczorem wystartował, a jego celem była Brazylia. „Atlantyk! Któż z nas – lotników nie marzył o jego zdobyciu? Marzyłem i ja” – pisał kapitan w swojej książce „Na RWD-5 przez Atlantyk”. Jako pierwsi nad oceanem przelecieli 15 czerwca 1919 roku Brytyjczycy – John Alcock i Arthur Whitten Brown. W Polsce na wieść o rekordowym locie wybuchł prawdziwy entuzjazm. „Samotny orzeł zmierzył miarą Atlantyku nasze marzenie i własne męstwo”, „Brawurowy przelot", „Triumf polskich skrzydeł!” – donosiły gazety. Podkreślano też, że Skarżyński do tego wyczynu nie włożył nawet kombinezonu pilota. „Był w ubraniu marynarkowem szarego koloru, zabrał ze sobą kapelusz i jasny płaszcz” – pisali dziennikarze. 2 sierpnia, po spotkaniach z Polonią w Brazylii, kapitan wrócił do Warszawy owacyjnie witany na lotnisku mokotowskim. Gdy dziennikarze pytali go, który odcinek wyprawy był najtrudniejszy odpowiedział: – Warszawa–Okęcie z powodu niemiłosiernych kocich łbów na drodze. Poza tym cała droga była zupełnie łatwa. Za swoje osiągnięcia kapitan Stanisław Skarżyński został awansowany do stopnia majora, a w 1936 roku otrzymał od Międzynarodowej Federacji Lotniczej – jako pierwszy i dotąd jedyny Polak – Medal Blériota przyznawany za największe osiągnięcia lotnicze. W 1933 roku objął dowództwo dywizjonu w 1 Pułku Lotniczym, potem został zastępcą dowódcy 4 Pułku Lotniczego w Toruniu. Wybuch wojny zastał podpułkownika Skarżyńskiego w Rumunii, gdzie jako zastępca attaché lotniczego organizował przerzuty lotników do Francji. Potem sam przedostał się do Wielkiej Brytanii i na własną prośbę został skierowany do lotów bojowych w 305 Dywizjonie Bombowym. Zginął 26 czerwca 1942 roku, gdy wracał z wielkiego nalotu na Bremę. Pilotowany przez niego bombowiec Vickers Wellington trafiony w silnik przymusowo wodował na Morzu Północnym. W czasie ewakuacji Skarżyński utonął zmyty przez falę. Po odnalezieniu ciała pochowano go na holenderskiej wyspie Terschelling w kwaterze wojennej Wspólnoty Brytyjskiej. Pośmiertnie pilot został awansowany do stopnia pułkownika, a w 2009 roku jego imię przyjęła 8 Baza Lotnictwa Transportowego w Krakowie-Balicach. – Pułkownik Skarżyński to jedna z najwybitniejszych postaci polskiego lotnictwa, która do dziś inspiruje pilotów – mówi kpt. Maciej Nojek, oficer prasowy jednostki. Dodaje, że podejmując się rekordowego lotu Skarżyński pokonywał własne ograniczenia, wykazał się też doskonałymi umiejętnościami pilotażu i nawigacji. – Jest dla nas wzorem do naśladowania – podkreśla oficer. Na zdjęciu głównym: Stanisław Skarżyński (w środku) w towarzystwie inżyniera Stanisława Rogalskiego (na prawo od kpt. Skarżyńskiego) oraz Jerzego Wędrychowskiego (na lewo od kpt. Skarżyńskiego) przed samolotem RWD-5 bis o numerze rejestracyjnym SP-AJU. Źródło: polska-zbrojna.pl

Komentarze