Wywiad Łukasza Czepieli dla PAP
Łukasz Czepiela jest pilotem
samolotów pasażerskich, a równocześnie startuje w zawodach akrobatycznych i
wyścigach Challanger Red Bull Air Race. "Głowa jednak automatycznie
przechodzi z trybu wyścigowego na pasażerski" - powiedział PAP 31-latek z
Katowic.
Przyznał, że od małego chciał latać, już jako nastolatek
pomagał na lotnisku m.in. przy wypychaniu samolotów.
"Przygoda z akrobacją
zaczęła się 10 lat temu, kiedy pracowałem jako mechanik lotniczy w Anglii.
Kiedyś szef przyniósł mi płytę promocyjną, zachęcającą do przyjścia na zawody.
Powiedział, że to coś dla mnie. Miałem wtedy licencję szybowcową i turystyczną
samolotową. Obejrzałem płytę i krzyknąłem +wow+. Wiedziałem, że trzeba wielu
lat treningu, by wziąć udział w takiej rywalizacji, ale pozwoliło mi to
wyznaczyć sobie cel" - wspominał Czepiela, który mieszka w Katowicach,
gdzie trenuje w powietrzu z grupą akrobacyjną, a "na sucho" ćwiczy w
miejscowym centrum Bażantowo Sport.
Zawodnicy ścigający się w
zawodach wyścigowych są zapraszani przez organizatora. Czepiela wystąpił w
klasie Challenger, czyli niższej, niemistrzowskiej. W swoim inauguracyjnym
sezonie zajął 11., ostatnie miejsce.
"Żeby dostać zaproszenie
trzeba albo być pilotem wojskowym akrobacyjnym, albo startować w klasie
+unlimited+ akrobacji szybowcowej. W ubiegłym roku po raz pierwszy
wystartowałem w akrobacyjnych MŚ w Teksasie. Byłem 34. na 62 startujących. To
nie był oszałamiający wynik, ale poszło na tyle dobrze, iż zostałem zaproszony
do wyścigów. Oczywiście marzę o starcie w klasie mistrzowskiej, jednak to plan
długofalowy" - zadeklarował.
Zaznaczył, że wyścigi to coś zupełnie innego niż akrobacja.
"Musiałem zupełnie oduczyć
się niektórych nawyków. W akrobacji liczy się dynamika, agresja latania. Tutaj
im bardziej agresywny pilot, tym wolniejszy. Większe wychylenie sterów powoduje
większe opory. To jakby otwierać spojlery. Trzeba było zmienić styl. W
akrobacji latamy w sześcianie o boku tysiąca metrów, a w wyścigach muszę się
czasem zmieścić w bramkę, która ma półtora metra czy metr więcej niż rozpiętość
skrzydeł. Większa musi być precyzja pilotażu" - wyjaśnił.
W zawodach wszyscy startują na
takich samych maszynach i starają się jak najszybciej pokonać trasę wyznaczoną
między pylonami o wysokości 25
metrów. Minimalny pułap lotu to 15 metrów. Za dotknięcie
takiej slalomowej "tyczki" są naliczane karne sekundy. Przelot trwa
ok. minuty, samolot waży ok. 640
kg.
Czepiela na co dzień prowadzi ciężkie maszyny na wysokości
ok. 10 km.
"Gotowy do startu Airbus
waży ok. 65 ton. Ale nie mam problemu, żeby się przesiąść. Liniowe samoloty
prowadzę sześć lat, akrobatyczne - 10. Pasażerom się nie chwalę. Myślę, że
starty akrobatyczne mogą tylko pomóc w lataniu pasażerskim, ponieważ obycie z
maszyną jest dużo większe" - zauważył.
W inauguracyjnym sezonie wyścigowym
najpierw notował czasy gorsze od rywali o 3-4 s, potem różnica zmalała do 0,2
s.
"Wierzę, że będę coraz
lepszy. Na tych wynikach zaważyły też kwestie finansowe. Treningi na wynajętym
samolocie musiałem sam opłacić. Myślę, że miałem mniej niż 1/10 treningów od
rywali" - zauważył jedyny Polak w wyścigowym cyklu. (PAP)
Komentarze
Prześlij komentarz