
Wtorek, godzina 6.30. Widzialność na lotnisku
wynosi 1200 metrów.
Przy takiej podstawie chmur lotnisko z systemem ILS najniższej kategorii
funkcjonowałoby normalnie. Ale nie Katowice, gdzie od maja system jest
wyłączony. Wszystko ze względu na trwające w porcie prace przy budowie drogi
startowej. Wyłączenie systemu ILS w Pyrzowicach było konieczne ze względu na
fakt, iż antena systemu do tej pory znajdowała się w miejscu, w którym trwa
budowa nowej drogi startowej. Został on wyłączony, ponieważ w strefie, w której
działał, jeżdżą obecnie potężne maszyny do wylewania betonu, co mogłoby wpływać
na jego prawidłowe funkcjonowanie.
Z tych właśnie względów pasażerowie
korzystający z lotniska Katowice-Pyrzowice muszą być przygotowani na każdą
ewentualność. Z powodu sporych mgieł w ciągu ostatnich dwóch dni spora część
lotów była opóźniona, inne zaś przekierowano na lotniska zastępcze: m.in. w
Warszawie, Krakowie i Ostrawie.
W poniedziałek aż dziewięć
samolotów, które miały na pokładach ponad 1 500 osób, nie mogło lądować w
Katowicach z powodu mgły. Zamęt wywołał całą serię opóźnień. Dziś prognozy są
już optymistyczne i na razie ruch odbywa się tu normalnie.
Mimo wszystko katowickie lotnisko musi być
przygotowane na to, że brak systemu ILS poważnie odbije się na statystykach
pasażerskich. W konkurencji z gdańskim portem, z którym od dłuższego czasu trwa
walka o pozycję trzeciego największego (pod względem liczby obsługiwanych
podróżnych) portu lotniczego w Polsce, Katowice raczej nie będą miały szans.
Sytuacja lotniska może ulec zmianie dopiero, gdy na lotnisko wróci ILS, który
wkrótce ma być rozbudowywany. Źródło: rynekinfrastruktury.pl
Komentarze
Prześlij komentarz