
Na pokładzie samolotu typu Dash
8 było 47 pasażerów. Pilot sprawdził wcześniej, czy proteza dłoni jego lewej
ręki była właściwie zaciśnięta na wolancie, lecz gdy samolot znalazł się już blisko
pasa startowego, proteza oddzieliła się od ramienia pilota i pozostała
bezwładnie zaciśnięta na wolancie.
Biuro Badania Wypadków
Lotniczych (AAIB) poinformowało, że kapitan zawahał się tylko przez chwilę,
chciał poprosić drugiego pilota o przejęcie sterów, ale uznał, że jest za późno
i że musi wylądować sam. Zwłaszcza że warunki meteorologiczne były fatalne i
wiał boczny wiatr. Błyskawicznie zdecydował się uchwycić wolant maszyny zdrową
prawą ręką, która spoczywała na dźwigni gazu. W ten sposób odzyskał kontrolę
nad maszyną.
Lądowanie było trochę twarde,
ale nikomu nic się nie stało.
AAIB stwierdziło, że 46-letni
pilot postępował prawidłowo, a bezpieczeństwo pasażerów w żadnym momencie nie
było zagrożone.
Kapitan, którego nazwiska nie
ujawniono, musiał jednak złożyć zapewnienie, że przed każdym lotem będzie
uprzedzał drugiego pilota, iż taka sytuacja może się powtórzyć.
Linie lotnicze dodały, że pilot
pozostaje jednym z najbardziej doświadczonych i zaufanych pracowników firmy.
Kapitan Ian Baston, dyrektor ds. bezpieczeństwa i operacji lotniczych,
powiedział, że firma zatrudnia załogi o "zmniejszonych zdolnościach
motorycznych", również pilotów. Dodał, że linie Flybe kładą szczególny
nacisk na przestrzeganie wymagań Civil Aviation Authority i nigdy nie godzą się
na ustępstwa w sprawach bezpieczeństwa. (PAP)
Komentarze
Prześlij komentarz