Władze
lotnictwa cywilnego USA prowadzą śledztwo, mające ustalić, dlaczego pilot
samolotu linii Southwest Airlines pomylił lotniska i lądował nie tam, gdzie
powinien. Był to już drugi taki przypadek w USA w ciągu niespełna dwóch
miesięcy. Maszyna Southwest Airlines ze
124 pasażerami na pokładzie, która w niedzielę wystartowała z Chicago, miała
lądować w Branson (stan Missouri), ale z jakiegoś powodu wylądowała na
oddalonym o 11 km,
przeznaczonym dla mniejszych samolotów, lotnisku Taney County Airport, mającym
o połowę krótszy pas, kończący się stromą skarpą. Na pewno nie zawiniła pogoda
- w niedzielę wieczorem niebo było w Missouri bezchmurne. Pasażerowie
relacjonowali, że gdy tylko samolot dotknął pasa, pilot zaczął bardzo ostro
hamować. Gdy maszyna stanęła, z kół podwozia dochodził swąd spalonej gumy. Do
końca pasa było około 30
metrów. Boeing 737 wylądował tam po raz pierwszy. Mimo
gwałtownego hamowania żaden z pasażerów nie odniósł obrażeń. W listopadzie
zeszłego roku jumbo jet załadowany częściami, które miał dostarczyć do bazy
lotniczej McConnell w Kansas wylądował na lotnisku odległym o 14 kilometrów od
tego, na które zmierzał. Załogę stanowiło dwóch pilotów, a na pokładzie nie
było pasażerów. (PAP)
Komentarze
Prześlij komentarz