Amerykańskie linie lotnicze chcą zredukować atak hakerów



Wielkie amerykańskie linie lotnicze zapewniają, że podjęły działania, które zredukują do minimum możliwość zaatakowania samolotów przez hakerów – informuje „Los Angeles Times". Systemy oprogramowania samolotów powinny być jednak z definicji bardzo odporne na próby tego rodzaju zamachów, nawet w przypadku najnowszych maszyn takich jak Boeing 787 Dreamliner. (Kod źródłowy oprogramowania tego najnowocześniejszego samolotu świata liczy sobie – bagatela – 18 milionów linii). Dużo mniej odporne na działania hakerów są natomiast bardziej otwarte sieci komputerowe, takie jak systemy rezerwacji – pisze dziennik z Los Angeles. Przypomina o ubiegłorocznej akcji hakerów skierowanej przeciwko pracownikom głównego portu lotniczego w Los Angeles. Otrzymywali oni wiadomości pocztą elektroniczną, których otwarcie groziło przejęciem kontroli nad komputerem lub urządzeniem elektronicznym przez atakującego. Za atakiem miał stać rząd obcego kraju, choć oficjalnie nie poinformowano jakie państwo zaangażowało się w tego rodzaju działania. Dlatego też amerykańskie porty lotnicze sprawdzają dokładnie swoje sieci komputerowe. Ostatnio zrobiły to m.in. dla główne lotniska w Waszyngtonie. Nawet cyberatak na lotniskowe elektroniczne parkometry może zakłócić komunikację powietrzną i zachwiać zaufaniem podróżnych co do bezpieczeństwa transportu lotniczego — ostrzega Paul Kurtz, z firmy CyberPoint International, zajmującej się bezpieczeństwem systemów komputerowych. Linie Delta i JetBlue już zezwoliły na korzystanie z urządzeń elektronicznych podczas startów lub lądowań. „Wiem, że media wyrażają obawy, iż jakiś młokos zajmujący fotel 14-B spróbuje włamać się do systemów kontrolnych samolotu – uspokaja Michael Sinnett wiceprezes Boeinga ds rozwoju nowych produktów. Źródło: ekonomia.rp.pl

Komentarze