Linie lotnicze
Sólyom (Sokół), które miały ambicję zastąpienia upadłych linii Malév,
narodowego przewoźnika Węgier, zakończyły istnienie zanim pierwszy samolot
wzbił się w powietrze. Informację o końcu nieudanej próby zorganizowania firmy
podał w czwartek jej właściciel János Lucsik. Oświadczył on, że Holding Sólyom
nie ma już pieniędzy, nawet na wypłacenie zatrudnionym do tej pory pracownikom
wrześniowych poborów. Lucsik przyznał, że nie ma już szans na umowę z
tajemniczym biznesmenem z Omanu, który miał być ostatnia deską ratunku dla
Sólyom Airways. W znajdującej się oficjalnie „w stanie organizacji" firmie
panuje chaos. Jej dyrektor József Vágó najpierw udzielił w czwartek wywiadu
publicznemu radiu, potem tłumacząc się złym stanem zdrowia zniknął twierdząc,
że musi udać się do szpitala. O nowe linii lotniczej mówiono na Węgrzech już od
wiosny. Właściciel (producent mąki i oleju, nie mający żadnych doświadczeń w
dziedzinie usług transportowych, o lotnictwie nie wspominając) angażował
pracowników i obiecywał pierwsze loty komercyjne w sierpniu. W Budapeszcie
pojawiły się nawet dwa używane boeingi w barwach Sólyoma (najprawdopodobniej
leasingowane), jednak nie rozpoczęły regularnych lotów. Szefowie firmy
tłumaczyli, że będą początkowo obsługiwały linie czarterowe, ale specjaliści
mieli co do tego wątpliwości, jako że firmy turystyczne latem mają już dawno
podpisane umowy z przewoźnikami. irma planowała przewozy nie uzyskawszy nawet
pozwoleń. Dodatkowo podejrzenia wzbudził bliski biznesowy związek Holdingu
Sólyom z prowadzącą podejrzane interesy spółką Sales One i brak odpowiedzi na
pytanie o możliwości finansowe firmy (w odpowiedzi na pytania dziennikarzy
padały rozbieżne kwoty - od 6 do 12 mln euro). Wygląda na to, że firma
ostatecznie zakończy działalność tracąc zainwestowane dotychczas 120 mln
forintów (0,6 mln dolarów) i pozostawiając bez pracy ponad 70 ludzi, w
większości byłych pracowników Malévu. Źródło: rp.pl
Komentarze
Prześlij komentarz