Samolot Germanwings znalazł się w bardzo niebezpiecznej sytuacji
w dniu
Pobierz link
Facebook
X
Pinterest
E-mail
Inne aplikacje
149 pasażerów samolotu Germanwings znalazło się w bardzo niebezpiecznej
sytuacji. Lot niemal zakończył się katastrofą, gdy do kabiny pilotów dostały
się trujące opary. Do incydentu doszło w 2010 r., a całą sprawę próbowano
zatuszować - piszą niemieckie media. Według dziennika
"Die Welt" 19 grudnia 2010 r. obaj piloci Airbusa 319, który leciał z
Wiednia do Kolonii, na krótko przed lądowaniem niemal stracili przytomność. Powodem
były opary o słodkawym zapachu, które przedostały się do kokpitu. Załoga
założyła maski tlenowe i zaalarmowała wieżę kontroli lotów. "Kapitan
zdołał zmobilizować ostatnie rezerwy i posadzić na ziemi 60-tonowego airbusa ze
149 osobami na pokładzie" - napisał "Welt". Chociaż linie
lotnicze, należące do niemieckiego towarzystwa Lufthansa, zawiadomiły o
incydencie federalne biuro badania wypadków lotniczych BFU, to informacja o tym
nie pojawiła się w miesięcznym raporcie urzędu, gdzie odnotowano dużo mniej
niebezpieczne incydenty - informują "Welt" i radio NDR Info. Dopiero
w czwartek BFU opublikowało wstępny raport na temat incydentu z grudnia 2010
r., w którym informuje, że dzień po zdarzeniu wpłynęło zawiadomienie
Germanwings, ale ze sformułowania wynikało, że dochodzenie nie jest konieczne. Z
pierwszych ustaleń ma wynikać, że do kabiny pilotów dostały się opary płynu
odmrażającego; przed startem samolot został spryskany płynem z glikolem. Jak
pisze "Welt", linie Germanwings do dziś zaprzeczają, jakoby pilot i
drugi pilot maszyny byli bliscy utraty przytomności i niezdolni do prowadzenia
samolotu. W piątek sprawa incydentu ma być tematem dyskusji w niemieckim
Bundestagu. (PAP via TVN24)
Komentarze
Prześlij komentarz