Straty poznańskiego portu lotniczego wywołane koronawirusem mogą sięgnąć 40 mln złotych

Straty poznańskiego portu lotniczego wywołane koronawirusem mogą sięgnąć 40 mln zł – poinformował w poniedziałek prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak. Jak podkreślił, ich wysokość zależy od terminu wznowienia normalnej działalności lotniska. W trakcie konferencji prasowej Jaśkowiak przyznał, że Port Lotniczy Poznań-Ławica jest, w związku z koronawirusem, w najtrudniejszej sytuacji spośród spółek, w których udziały ma miasto. "W zależności od tego, kiedy te połączenia zostaną wznowione, to strata za ten rok może wynosić nawet do 40 mln zł. Jeszcze dziś zamierzam skontaktować się prezesem spółki PPL, która jest udziałowcem lotniska Ławica, być może uzyskam informację, kiedy rząd planuje wznowienie połączeń lotniczych" – podał Jaśkowiak. Prezydent Poznania wskazał, że w związku z koronawirusem dużo gorsze wyniki finansowe ma też miejski przewoźnik, spółka MPK Poznań. "Dziś są już ponad 4 mln zł straty, widzimy w tej chwili mniejsze wpływy z biletów, mniejszą liczbę pasażerów – to się przekłada na gorszy wynik finansowy. Podjąłem decyzję, by zdecydować się na wypłatę dywidendy przez Modertrans, to jest spółka zależna, w której udziały mają MPK i miasto. W ten sposób wyrównamy przynajmniej część tej straty" – podał. Jaśkowiak zapewnił, że zależy mu na tym, by w spółkach, w których udziały ma miasto, nie dochodziło do radykalnych cięć zatrudnienia. "W podmiotach gospodarczych zdarzają się gorsze momenty, na szczęście przez ostatnie lata staraliśmy się racjonalnie gospodarować pieniędzmi w tych spółkach. Jeżeli były generowane zyski, to były one kumulowane na kapitale zapasowym – dzisiaj możemy trochę z tych rezerw skorzystać" – zapewnił prezydent Poznania. Zdaniem Jaśkowiaka, sytuacji nie ułatwia brak wiedzy na temat możliwych terminów powrotu części firm do normalnej działalności. Wskazał, że w Poznaniu, poza lotniskiem, na taką informację czekają też Międzynarodowe Targi Poznańskie. (PAP)

Komentarze