Zacieśnianie współpracy Boeinga i Embraera

Amerykański producent samolotów Boeing i brazylijski Embraer podpisali porozumienie o „strategicznym partnerstwie”. Wielu specjalistów uważa, że to kolejny krok do połączenia obu firm. Projektowanie i produkcja samolotów to tak kosztowny biznes, na prowadzenie którego mogą pozwolić sobie tylko nieliczni.
  • W pierwszej fazie współpraca ma obejmować maszynę transportową KC390.
  • Boeing dzięki współpracy z Embraerem może skuteczniej rywalizować z Airbusem.
  • Brazylijczycy liczą, że dzięki porozumieniu ich maszyny znajdą nowych klientów. 
Po tym jak w 2018 r. najbardziej obiecujący i dochodowy program Bombardiera przejął Airbus, wiele wskazuje, że obecny rok będzie kolejnym, w którym będzie postępowała konsolidacja branży. Tak mocne wejście europejskiego producenta do Ameryki Północnej – przejęcie programu CSeries (obecnie A220) oznaczało umocnienie się Airbusa na zachodniej półkuli. Boeing nie mógł tego pozostawić bez odzewu. Już w 2017 roku zaczął czynić kroki prowadzące do współpracy z Embraerem. Brazylijski koncern mógłby uzupełnić ofertę Boeinga o  mniejsze niż B737 modele samolotów, co pozwoliłoby na skuteczniejszą rywalizację z europejskim producentem. Jednak na razie pomiędzy obiema firmami podpisano umowę o strategicznej współpracy. Zgodnie z nią powstanie wspólne, warte 4,2 mld dol. przedsięwzięcie, w którym Boeing będzie posiadał 80 procent udziałów, a Embraer będzie posiadał pozostałe 20 procent. Transakcja podlega zatwierdzeniu przez rząd Brazylii.
Począwszy od 2021 roku synergie samego Boeinga dzięki współpracy z Embraerem wyniosą około 150 mln dol. rocznie.
Co będzie robione w ramach partnerstwa? Oprócz wspólnych działań promocyjnych obie firmy będą współdziałały w ramach rozwoju technologii kosmicznych i lotniczych.  
Kluczowym elementem współpracy jest promocja i poszukiwanie nowych rynków zbytu dla kluczowego programu Embraera KC-390.
Pod tą nazwą kryje się najcięższa w historii brazylijskiego koncernu, transportowa maszyna. Dwusilnikowy odrzutowiec ma pozwolić Embraerowi na zdobycie nowych rynków. Dla Boeinga to szansa na wejście do niszy, w której obecnie dominuje produkowany przez Lockheeda turbośmigłowy C130 Hercules. 
Jednak zdaniem specjalistów współpraca wojskowa to dopiero początek. Kluczowe jest współdziałanie obu firm w samolotach pasażerskich.
Obchodząca w tym roku 50-lecie istnienia brazylijska firma jest jednym z liczących się dostawców na rynku wąskokadłubowych maszyn pasażerskich. Dotychczas dostarczył ich ponad 2600. A modele takie jak 170 i 190 (oraz ich wersje) cieszą się wielkim zainteresowaniem. 
Najnowszym dzieckiem brazylijskiego producenta jest model E190-E2, już okrzyknięty „łowcą zysków”. Samolot w założeniu ma być maszyną wykorzystywaną w lotach na krótkich i średnich dystansach. Najczęściej konfigurowany jest na przewóz około setki pasażerów.

To ten model maszyny może budzić w Boeingu największe zainteresowanie. Uzupełniłby bowiem park maszyn koncernu o samolot mniejszy niż B737 max w wersji 7. Co ważne mógłby także umożliwić skuteczną rywalizację w segmencie około 100-miejscowych maszyn z Airbusem A220. A zapotrzebowanie na samoloty takiej wielkości wciąż rośnie. Sam tylko rynek azjatyckich przez najbliższe dwie dekady będzie potrzebował aż 2-3 tys. takich maszyn.  Rodzi się jednak pytanie, skoro perspektywy są tak dobre, to dlaczego brazylijski producent miałby zacieśniać związki z Boeingiem?
Embraera dotyka problem jaki dotyczy wszystkich producentów samolotów, to koszty prac rozwojowych. Poza Boeingiem i Airbusem wszyscy inni producenci mają problem ze sfinansowaniem prac badawczych. Opracowanie jednego modelu może kosztować nawet kilka miliardów dolarów. Boleśnie przekonał się o tym Bombardier, który z powodu prac nad programem CSeries miał problemy finansowe.
W przypadku Embraera koszt dalszych prac rozwojowych mógłby okazać się zwyczajnie zbyt duży.
Do tego dochodzi drugie wyzwanie, posiadanie zaplecza badawczego i odpowiedniej wiedzy. Nie jest przypadkiem, że wciąż na rynku samolotów pasażerskich bardzo słabo reprezentowani są Chińczycy. Brak sukcesu – modelu Comac C919 - to pochodna generalnie małej wiedzy Chińczyków w dziedzinie samolotów pasażerskich.
W końcu trzecim czynnikiem, który powoduje że Boeing jest atrakcyjny dla Embraera jest zaplecze logistyczne. Samoloty to narzędzia zarobkowania dla linii lotniczych, każdy przestój kosztuje.
Tymczasem poza Boeingiem i Airbusem nikt nie ma tak rozbudowanego zaplecza serwisowo- logistycznego. Współpracując z Amerykanami, Brazylijczycy znacząco poprawią możliwości serwisowania swoich maszyn.
Jak to jest ważne może świadczyć historia rosyjskiej maszyny Suchoj Superjet 100. To właśnie brak wystarczającego zaplecza jest jednym z powodów, że zainteresowanie maszyną przez inne niż rosyjskie linie lotnicze jest znikome. (wnp.pl)

Komentarze