PLL LOT nie przejmuje się Brexitem

Londyńskie lotniska inwestują na potęgę, a LOT dodaje na London City Airport 12 rejsów tygodniowo z Warszawy. Od lutego będzie latał na LCY także z Budapesztu, a od maja z Wilna. I z Budapesztu, i z Wilna LOT poleci na London City bezpośrednio, skracając dotychczasowy czas podróży z tych miast prawie o połowę. Przy tym bilety LOT-u są znacznie tańsze niż u konkurencji – British Airways, Swissa i Lufthansy. Z Budapesztu, tak jak i z Warszawy, w promocyjnych cenach najtańszy powrotny bilet kosztuje niespełna 700 złotych. U konkurencji o 150–200 złotych więcej. Droższy jest bilet w klasie eko-premium. Jeśli chce się wrócić tego samego dnia, to taka podróż będzie się wiązała z wydatkiem ok. 4,5 tys. złotych. Ale u konkurencji trzeba zapłacić więcej, no i trzeba się przesiąść. Przy tym LOT jako jedyny przewoźnik na tej trasie umożliwia podróż powrotną tego samego dnia - pasażer ma 9 godzin na spotkania i zakupy w Londynie. Pozostałe połączenia dają półtorej do dwóch godzin pobytu w tym mieście.Do obsługiwania tego połączenia LOT włączył do swojej floty cztery nowe embraery 190, jedne z niewielu maszyn certyfikowanych do tzw. steep landing, czyli operacji na krótkim pasie startowym. Na London City ma on tylko 1,5 km długości. Certyfikowane maszyny, właśnie m.in. embraery 190, bombardiery Q400 i CRJ- 100 oraz airbusy 318, ma niewielu przewoźników w Europie. Na London City latają nimi, oprócz LOT-u, Lufthansa,TAP, Swiss, Alitalia, KLM, British Airways, Luxair, flybe i Aer Lingus. — Operowanie z naszego lotniska jest rzeczywiście bardzo trudne — przyznaje w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Richard Hill, wiceprezes LCY. — Pas jest krótki, a po wylądowaniu trzeba bardzo precyzyjnie podkołować pod terminal i tak obrócić maszynę, żeby stanęła tyłem do budynku. Nie wszystkim pilotom się to udaje, dajemy im cztery próby wykonania takiego podejścia, jeśli się to nie uda za czwartym razem, holujemy ją sami. Ale pasa wydłużyć nie możemy, bo ograniczają nas woda i budynki.London City Airport rozbudowuje terminal, bo w założeniach ma być ono „lotniskiem butikowym” z ciekawą ofertą handlową, dobrymi restauracjami i wygodnymi poczekalniami. Już teraz przyjmuje ono ok. 5 milionów pasażerów rocznie. Na plan modernizacji, który zakończy się za dwa lata LCY wyda 500 mln funtów. Na pytanie, czy tak potężne inwestycje nie są obciążone dużym, bo brexitowym, ryzykiem Richard Hill odpowiada: — Ludzie będą latać po brexicie, nie ma innej możliwości, a modernizacja była konieczna, bo zamierzamy rosnąć. Ale to prawda, jesteśmy chyba w lepszej sytuacji, niż linie lotnicze. W związku z brexitem jest dużo niewiadomych. Plany ekspansji i budowy trzeciego pasa startowego kosztem 14 mld funtów ma Heathrow. Dyskusja o celowości tego projektu trwała 20 lat. Teraz rząd zdecydował się dać mu zielone światło i to w obliczu nieuchronnego – wydaje się — brexitu. Z kolei linie lotnicze na razie prewencyjnie zakładają spółki w krajach UE. EasyJet ma taką w Austrii, Ryanair – Ryanair Sun w Polsce.Rozbudowa terminala na LCY i nowy pas na Heathrow nie jest jedyną inwestycją londyńskich portów. — Po doświadczeniach z dronami na Gatwick zmuszeni jesteśmy zainwestować w nowoczesne technologie wczesnego wykrywania i niszczenia dronów. To potężne, ale nieuniknione obciążenie naszego budżetu – mówi Richard Hill.Podobne wydatki zdecydowały się ponieść Heathrow i Gatwick po tym, jak dron zmusił drugi co do wielkości port w Londynie do odwołania ponad 1000 lotów. Na Gatwick nowe urządzenia anty-dronowe, takie jakie ma brytyjska armia, funkcjonują już od tygodnia. Na Heathrow po wtorkowym incydencie, kiedy po pojawieniu się drona w pobliżu portu na krótko wstrzymano operacje, ostateczna decyzja zostanie podjęta w przyspieszonym tempie.Dla LOT-u Londyn jest jednym z najważniejszych kierunków. — Nie mamy żadnego problemu z wypełnieniem samolotów na tej trasie. Na London Heathrow lata boeing 737 MAX, nasz największy samolot średniego zasięgu ze 186 miejscami na pokładzie— mówi Adrian Kubicki, dyrektor komunikacji korporacyjnej i PR w Locie. Nie ukrywa jednak, że obecnie oferowane niskie ceny na rejsy na LCY to ceny mające wypromować ten kierunek. — W przyszłości te rejsy mogą się okazać droższe niż loty na Heathrow — dodaje. — Samo operowanie z LCY jest też droższe, niż latanie z Heathrow, ale do centrum miasta od nas można dojechać metrem za 4,6 funta, za podróż Heathrow Express trzeba zapłacić 27 funtów. Działamy naprawdę na specjalnych warunkach – argumentuje Richard Hill. Ze względu na położenie na lotnisku obowiązuje cisza nocna. W dni powszednie obowiązuje ona w godz. 22.30-6.30, w soboty samoloty lotnisko jest czynne w godzinach 6.30-13.00, w niedziele 12.30-22.30, a w święta 9.00-22.30. Z tego powodu właśnie polski przewoźnik w weekendy będzie latał na LCY tylko raz dziennie.O ile lądowanie na LCY nie robi specjalnego wrażenia na pasażerach, no może poza momentem „obracania” maszyny, manewru rzadko spotykanego w innych portach, o tyle start podczas którego maszyna bardzo szybko podrywana jest w powietrze zapiera dech w piersiach. Do tych manewrów niezbędne było odpowiednie wyszkolenie pilotów. Podczas pierwszego rejsu z Okęcia na London City w kokpicie siedziało dwóch instruktorów, którym towarzyszył inspektor z Urzędu Lotnictwa Cywilnego. Na lotach kolejnych kapitanom i pierwszym oficerom nadal będą towarzyszyć inspektorzy. Polscy piloci ćwiczyli wszystkie operacje przez kilka dni poprzedzające regularne rejsy. — To zatłoczone lotnisko, ale jego władze okazały się bardzo pomocne – zapewnia Kubicki. Przewoźnik do tych operacji musiał przygotować 60 załóg, a najnowsze embraery praktycznie będą tylko latały na LCY ze wszystkich trzech portów. Warszawa w przeszłości miała już połączenie z LCY. Na tej trasie latała linia CityFlyers należąca do British Airways. Rejsy uruchomiono w styczniu 2008 roku, zawieszono rok później, a połączenie zamknięto w maju 2009 roku tłumacząc to kryzysem ekonomicznym i małym zainteresowaniem pasażerów. Jedną z przyczyn były godziny lotów – samolot z Warszawy wylatywał o 17.10 i lądował na LCY o 19. Rejs powrotny odbywał się w godz.11.35 (wylot z Londynu) i 14.50 (lądowanie w Warszawie).Rozkład LOT-u został przygotowany także z myślą o pasażerach tranzytowych, którzy przesiadają się w Warszawie, a lecą z Wilna, Kijowa, Lwowa, Rygi, Bukaresztu, Larnaki i Tbilisi. Wszyscy oni są w stanie wrócić do domu tego samego dnia, którego wylecieli. A dodatkowo przylatujący z LCY łapią się jeszcze na rejsy długodystansowe: Singapur, Tokio, Pekin i Astanę.Źródło: rp.pl

Komentarze