Czy Jumbo Jet przejdzie na lotniczą emeryturę?

Na trasach długodystansowych powoli zastępują je samoloty mniejsze i bardziej ekonomiczne. Obszerny artykuł na ten temat opublikował The Wall Street Journal. Według WSJ, linie lotnicze na całym świecie żegnają się z B747, zastępując je bardziej wydajnymi Boeingami 787 Dreamliner i Airbusami A350. Boeing  747 to legenda lotnictwa, samolot-celebryta, który po raz pierwszy wystartował w 1969 roku. Przez dekady nieprzerwanie królował na międzykontynentalnych liniach, twardo rywalizując od 2005 roku z Airbusem A380. Teraz oba wypierane są przez mniejsze samoloty, latające jeszcze dalej, jeszcze szybciej, a do tego taniej, bez kosztownych międzylądowań. Zdarzają się już przypadki, że giganci przestworzy trafiają na złomowiska, ponieważ nie ma chętnych by je odkupić od linii lotniczych: tak w zeszłym roku zrobił Singapore Airlines Ltd. ze swoim, zaledwie 10-letnim A380, a także Delta Air Lines, wysyłając Boeinga 747 na cmentarzysko samolotów na pustyni Sonoran w Arizonie. Zastępują je mniejsze odrzutowce, które przyczyniły się do rekordowych zysków linii lotniczych, i to pomimo spadku cen biletów. Liczba lotów międzykontynentalnych radykalnie wzrosła, rządy wielu państw pootwierały dla międzykontynentalnych połączeń nowe lotniska. Mniejsze samoloty łatwiej jest wypełnić pasażerami, co zmniejsza konieczność oferowania biletów ze zniżką. Do tego najnowsza technologia pozwoliła zmniejszyć wagę samolotów, ograniczyć zużycie paliwa, uczynić je bardziej efektywnymi od swoich większych braci. Dreamlinery, które latają również pod barwami LOT-u, posiadają kadłub z włókna węglowego (ponad 50 proc. masy Dreamlinera stanowią kompozyty), elektryczne układy zastąpiły niektóre ciężkie elementy hydrauliczne i pneumatyczne typowe Jumbo Jeta, silniki są bardziej wydajne. Jak podaje WSJ, to wszystko przełożyło się na niższe koszty w przeliczeniu na jednego pasażera: 9,09 centa za milę dla Dreamlinera, w porównaniu do 9,23 centa na większy samolot. Czy to znaczy, że nadszedł kres lotniczych kolosów? Niekoniecznie. Jumbo Jety nadal dobrze sprawdzają się w wersji służącej do przewozu ładunków. Jak twierdzi WSJ, z A380 nie ma zamiaru rozstać się Dubaj, rodzinne lotnisko Emirates Airline. Dubaj, który buduje ogromny, pięciopasmowy port lotniczy, obsługujący 250 milionów pasażerów rocznie, to idealny przystanek dla osób podróżujących między Azją a Europą Zachodnią i Ameryką Północną. Emirates jest największym na świecie nabywcą superjumbo Airbusa. Dubaj to jednak wyjątek. Nie zmienia to faktu, że podniebne kolosy już nie rządzą na niebie. (wPolityce)

Komentarze