Wczoraj zmarł znany amerykański pilot por. George H. W. Bush. Gdy wybuchła wojna Bush zaciągnął się do lotnictwa morskiego natychmiast, jak tylko stało się to możliwe, czyli w dniu swoich 18. urodzin. Szkolenie na pilota przeszedł na pokładzie lotniskowca USS „Sable” (IX-81). Po ukończeniu 10-miesięcznego kursu, na 3 dni przed 19. urodzinami, został najmłodszym wówczas pilotem US Navy. We wrześniu 1943 r. trafił na lotniskowiec USS „San Jacinto”, do dywizjonu VT-51 uzbrojonego w bombowo-torpedowe TBM Averger.
2 września 1944 r., w trakcie ataku na japońskie stanowiska na wyspie Chichi-jima, prowadzony przez niego samolot został trafiony w silnik przez bardzo silny w tym rejonie ogień artylerii przeciwlotniczej. Bush jednak dokończył atak i zrzucił bomby na cel. Następnie odleciał nad ocean, gdzie wyskoczył wraz z innym członkiem załogi, któremu jednak nie otworzył się spadochron. Trzeci lotnik nie zdołał opuścić maszyny. Bush przez kilka godzin dryfował w nadmuchiwanej tratwie osłaniany przez krążące w górze myśliwce. Jeden z nich ostrzelał wtedy wysłaną przez Japończyków łódź, która miała wziąć Busha do niewoli. Niewola na Chichi-jimie była wtedy pojęciem raczej abstrakcyjnym, bowiem innych schwytanych amerykańskich lotników wygłodniali obrońcy po prostu zamordowali i zjedli (niektórzy twierdzą, że zadowalali się tylko ich wątrobami, ale jednak!). Bush został uratowany przez załogę okrętu podwodnego USS „Finback”. W listopadzie 1944 r. powrócił na USS „San Jacinto” gdzie dokończył turę, wykonując w sumie 58 lotów bojowych. Następnie został przeniesiony do skrzydła szkolnego w USA, gdzie zastał go koniec wojny. Bush został zwolniony ze służby we wrześniu 1945 r. W trakcie kariery w US Navy wykonał 126 lądowań na lotniskowcu i spędził w powietrzu 1228 godzin. W takcie swojej służby trzykrotnie otrzymał Air Medal i raz Distinguished Flying Cross.
Aha, byśmy zapomnieli, w latach 1989-1993 był prezydentem Stanów Zjednoczonych. (Lotnictwo)
Komentarze
Prześlij komentarz