Zabytkowy T-6 Harvard 4M już w Polsce

W ostatnim czasie Jacek Mainka sprowadził do podwarszawskiego Konstancina kolejny zabytkowy samolot - North American T-6 Harvard 4M. Tym samym kolekcja jego zabytkowych statków powietrznych powiększyła się już do czterech warbird'ów. Korzystając z okazji, zapytaliśmy ich właściciela o szczegóły tego przedsięwzięcia i plany związane z wykorzystywaniem w przyszłości floty tych w pełni sprawnych historycznych konstrukcji. 
Dlapilota.pl: W ostatnich dniach udało Ci się sprowadzić do Polski kolejny zabytkowy samolot. Tym razem jest to T-6 Harvard 4M. Masz już 4 latające zabytki. Czyżby to miał być zalążek odpowiednika Historycznych Sił Powietrznych (Commemorative Air Force – CAF) w Polsce? Jacek Mainka: Oczywiście - sam tymi samolotami, zwłaszcza na raz, latać nie mogę. Gdy „Harvard 4M”, czyli kanadyjska odmiana samolotu North American T-6G „Texan” - podstawowego samolotu zaawansowanego szkolenia produkowanego w USA i Kanadzie. Używali go w USA i wszyscy Alianci. US Air Force, US Navy, US Marines, RCAF, RAF, PSP, właściwie cały Świat. North American stworzył również P-51 „Mustang” - wykorzystując zresztą sporo podzespołów już wtedy produkowanego „Texan'a”. Wyprodukowano 15 tysięcy samolotów tej rodziny, zwanych „Pilot Maker”. Różnych wersji – trudno tą całą historię krótko streścić. Ciekawe, że użycie bojowe T-6 po Drugiej Wojnie Światowej jest dużo mniej znane, choć bardzo szerokie, liczne i, w niektórych krajach, długie - aż do lat 70-tych. Najważniejsze dla mnie, że ten typ ma polską historię – kilkadziesiąt używała polska szkoła SFTS w Newton oraz niektóre dywizjony PSP (głównie wyposażone w „Mustangi”). T-6 ma zupełnie inną historię „okołopolską”, niekoniecznie zresztą super chlubną, ale bardzo prawdziwą. Grupa najemników w Katandze, pod dowództwem Jana Zumbacha, używała kilkanaście „Texan'ów”. Od Jana Zumbacha osobiście dowiedziałem się o tym wydarzeniu dawno dawno temu – wtedy utrwaliło mi się „co to jest Texan”. W 1990 roku spotkałem w Londynie Witolda „Lanny” Łanowskiego, którego prze ciekawe losy od Dęblina, przez „Spitfire'y” w PSP i P-47 w US Air Force, do Katangi w T-6 ...nie da się szybko opowiedzieć. W każdym razie mieliśmy szansę długo i dogłębnie przegadać latanie również i na T-6. Pamiętam, jak „Lanny” zapewniał, że „zwykłym celownikiem i 500lbs bombą możesz załatwić prawie każdy most”. Tego akurat nie planuje, ale i nie wiedziałem wtedy, że egzamin na „Harvard'zie” poprzedzi moje latanie na dwumiejscowym „Spitfire” w Duxford. I to jest drugi powód mienia „Harvard'a” - w UK i USA latanie nim jest niezbędne przed jakimkolwiek jednomiejscowym myśliwcem rodem z czasów IIWŚ. Po prostu tak jest... 
Jacek Mainka: mgr inż. Absolwent Politechniki Warszawskiej, Wydział Mechaniczny Energetyki i Lotnictwa, uczestnik ESA Student Parabolic Flights Competition (1994), trzech edycji konkursu projektowego SAE Aero Design (1995, 1997, 1998). Pilot PLL „Lot” S.A. 1997-2004 ATR-42/72, EMB145, E170. 2004-2006 linie lotnicze Orient Thai i PB Air na samolotach B757 i B767. Od 2006 r. w liniach lotniczych Wizzair – obecnie TRI na A320. Zespół latajmybezpiecznie.org od 2008 r. do 2016 r. Źródło: dlapilota

Komentarze